rotating_baner

wtorek, 30 września 2014

Drezno

Zaledwie 530km od Krakowa możemy znaleźć niezwykłe miasto stolicę Saksonii Drezno. To tam urodził się i miał swoją siedzibę król Polski August II Mocny oraz jego syn, również król Polski August III. I tam maluch był, widział wiele, jeszcze więcej przespał i mu się podobało. Nawet bardzo.
Dojazd do Drezna jest bajecznie prosty, praktycznie od początku do końca cały czas jedziemy autostradą, czasami tylko zatrzymując się na znienawidzonych bramkach, ale to w Polsce. Dotarcie do Drezna z Krakowa nie powinno nam zająć więcej niz pięć i pół godziny czyli prawie tyle samo co dojazd do Pragi czy Budapesztu. No chyba, że jedziecie z 14-miesięcznym niemowlakiem, który na dodatek zdradza objawy choroby lokomocyjnej wtedy różnie to bywa.
Stolica Saksonii jak już się do niej dojedzie mile zaskakuje. Trochę mieliśmy obawy czy tam będzie co zobaczyć na starym mieście. Przecież w lutym 1945 roku przeżyło ono swój armagedon i zostało zrównane z ziemią w ogromnym nalocie dywanowym przez ponad 1200 alianckich bombowców. Jak się okazuje Drezno nie tylko podniosło się ze zgliszczy i ale podniosło się w całkiem niezłym stylu. Śmiało można tam spędzić nawet przedłużony weekend i zapewniamy, że jest tam sporo do zobaczenia.
Naszą wędrówkę zaczynamy z Neustadt i zanim przejdziemy przez Elbę mostem Augusta najpierw możemy stanąć oko w oko z królem Augustem II Mocnym, a w zasadzie z jego wielkim pozłacanym pomnikiem. Potem chwila spaceru po moście, z lewej mimochodem zerkamy na ładne nabrzeże i od razu wpadamy na stare miasto.


Z prawej wita nas okazała Katedra Świętej Trójcy wybudowana przez Augusta Mocnego. By zostać królem Polski musiał przejść na katolicyzm, a skoro już to zrobił to musiał mieć też i miejsce gdzie mógł praktykować nową wiarę. Jak widać nie ograniczył się do małego kościółka.

Do Katedry bezpośrednio przylega okazała rezydencja królów saskich. Z zewnątrz wrażenie robi wykonana w całości z porcelany miśnieńskiej ogromnych rozmiarów mozaika Orszak Książąt. Ponoć cudem ocalała po nalocie w 1945 roku.

Przy okazji możemy natknąć się na ciekawy "żywy pomnik", coś takiego widzieliśmy też na rynku w Krakowie, ale wersja drezdeńska z psem przebija wszystko. A na drugim zdjęciu poniżej jak widać można miasto zwiedzać i w fachowych strojach z epoki.

Do samego zamku koniecznie trzeba zajrzeć by zobaczyć dwie rzeczy: Historisches Grünes Gewölbe i Neues Grünes Gewölbe. W tym dwóch wystawach zgromadzono oszałamiające skarby rodu Wettynów. Ilość porcelanowych figurek, złotych, srebrnych czy z kości słoniowej przedmiotów przytłacza.

Do Historisches Grünes Gewölbe, w którym zachowane są oryginalne wystroje pomieszczeń, niestety wejścia są limitowane do 100 osób na godzinę. Dlatego dobrze jest na samym początku udać się do kasy w zamku i zarezerwować sobie wejśćie. W sezonie może być duży problem z wejściem na bieżąco.

Prawadziwą perełką i symbolem odbudowy Drezna został podniesiony ze zgliszczy całkiem niedawno, bo dopiero w 2005 roku przepiękny protestancki kościół Frauenkirche. Ciemne cegły w jego elewacji to nie fuszerka jak niektórzy mogliby pomyśleć, ale oryginalny materiał. Gdzieś wyczytaliśmy, że użyto skomplikowanych obliczeń by wpasować zachowane fragmenty w rekonstruowany budynek.

Tuż za Katedrą znajdziemy jedną z najpiękniejszych oper na świecie SemperOper. Trochę żałujemy, że nie wstąpiliśmy tam na zwiedzanie, ale niestety czasu już brakło. Codziennie o 15:00 ponoć jest dostępne zwiedzanie z anglojezycznym przewodnikiem.

Obok opery ulokowała się z z kolei następna 'must see' atrakcja Drezna - Pałac Zwinger. Wstęp na jego teren jest darmowy, płatne są natomiast galerie i muzea ulokowane wewnątrz. Tam koniecznie też trzeba zajrzeć, zwłaszcza do Galerii Dawnych Mistrzów. Skrywają się tam znane nam z reprodukcji dzieła min. Vermeera, Rubensa, Rembranta. Najsłynniejszy obraz jaki się tam znajduje to Madonna Sykstyńska Rafaela ze słynnymi aniołkami, które możemy sobie teraz kupić w każdym sklepie przy okazji zakupów świątecznych. Dla ciekawych polecamy spojrzeć o jaki obraz chodzi, najlepiej na odpowiednią stronę Wikipedii

Jak już nam się znudzi bieganie po muzeach to Drezno kusi jeszcze jedną atrakcją. Można wybrać się w rejs zabytkowym statkiem parowym po Elbie. Silnik takiego statku co prawda już od dawna nie jest parowy, ale nadal napęd przekazywany jest na ogromne koła łopatkowe po obu bokach statku, jak w prawdziwym statku parowym. Do wyboru są krótkie rejsy (1.5h) jak i też całodniowe. Po Elbie jak chwali się firma zarządzająca rejsami pływa jedyna na świecie flota parowców osługująca regularne połączenia. Firma nie wspomina nic, że ze zaraz po odpłynięciu statek przeraźliwie i głośno wydaje dźwięk syreną. Łukasza trzeba było potem kilka minut uspokajać, tak się biedak wystraszył.

By zakończyć ten wpis zostały nam jeszcze dwie rzeczy do napisania i pokazania. Pierwsza to jeszcze kilka zdjęć ze spaceru po mieście. Jak widać pozostałości po DDR zostały do dzisiaj.

A druga to chcemy Wam pokazać jakieś zdjęcie naszego łobuza, bo jakoś mało ich było w tym wpisie.

2 komentarze:

  1. Byłam w zeszłym roku akurat był jakiś ogromny piknik czy coś takiego. Pięknie tam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nam piknik się nie przytrafił, ale za to w niedziele natkneliśmy się na flohmarkt (pchli targ) w dzielnicy Neustadt przy Albertplatz. Fajne rzeczy tam mieli i jak sobie teraz tak pomyślę to trochę żałuję, że nic wtedy nie kupiliśmy.

    OdpowiedzUsuń