rotating_baner

poniedziałek, 19 października 2015

Jeden dzień w Lizbonie

Tym razem wpis będzie nietypowy. Trochę to będzie taka pamiątka dla nas, bo zwykłe rzeczy najszybciej ulatują z pamięci. Trochę to będzie też wpis dla wszystkich, którzy są ciekawi jak wygląda taki zwykły dzień z naszej podróży po Portugalii. Po napisaniu tego posta stwierdziliśmy, że wydaje się on na bardzo lekki i przyjemny. Niech Was pozory nie zmylą, my naprawdę wieczorem byliśmy wykończeni po tym dniu. Zrobiliśmy pieszo z 10 km. Na drugi raz będziemy chyba więcej korzystać z autobusów :) Miłego czytania, przed Wami 1-dniowa najzwyklejsza wycieczka po Lizbonie.

9:14 bolesna pobudka, chociaż jak widać niektórym humor dopisuje 

9:38 Zobacz Filip kieruję rakietą kosmiczną, ona wypuszcza dużo dymu i ognia 
10:16 trudna część dnia, śniadanie czasem schodzi i z pół godziny na tej wydawać by się mogło prostej czynności, książka o maszynach budowlanych niezbędna! 
11:22 jeszcze tylko mycie zębów i jesteśmy gotowi ruszać na podbój Lizbony 
11:35 ja już od dawna jestem gotowy, co wam tak długo zeszło? 
11:47 dobra teraz trzeba jeszcze dojść na stację metra, oczywiście najlepiej idzie się po murku 
11:55 w końcu coś się dzieje, świetnym wynalazkiem jakim jest metro docieramy na plac Restauradores
12:10 a tam można zobaczyć coś takiego, spokojnie temu tramwajowi nic nie dolega, to po prostu jedno z elevadores, to lizboński wynalazek czyli takich specjalny pojazd pozwalający wjeżdżać na strome górki
12:35 Filip tradycyjnie już śpi, a w nas wstępuje nowa energia, nie pozwalamy jej się ulotnić za pomocą małej czarnej i ciasteczka Pastel de Nata na placu Rossio 
12:49 stamtąd już tylko kilka minut spaceru i można zobaczyć kolejny zadziwiający Elevador de Santa Justa zaprojektowany przez ucznia Eiffla niejakiego Raula Méisnera, dość spora kolejka do tej prawie stuletniej atrakcji,dajemy spokój i idziemy dalej 
13:08 chwila odpoczynku na Praca da Figueira, dzisiaj główny cel to Museu Nacional do Azulejo co oznacza, że czeka nas trochę spaceru 
14:43 droga do Muzeum Azulejos wiedzie przez Alfamę i w pobliżu różnych knajpek,trudno się oprzeć i nie odpocząć na moment, zwłaszcza że Łukasz w objęciach Morfeusza 
14:45 Filip potwierdza Alfama daje radę 
15:21 Hej. Nazywam się Alfama i wyglądam mniej więcej o tak 
16:31 w końcu docieramy na miejsce, przeszliśmy chyba z 5km, mamy nadzieję że będzie warto 
16:44 muzeum to nie tylko azulejos, można też podziwiać oszałamiające wnętrze klasztoru z XVI wieku, w którym muzeum jest ulokowane 
16:53 a azulejos wygląda o tak 
17:01 a oto największy skarb tego muzeum ogromne azulejos przedstawiające panoramę Lizbony sprzed trzęsienia ziemi z 1755, które praktycznie zrównało stolicę Portugalii z ziemią 
17:19 czas na mleczkodziankę dla Filipa w ogrodzie przy muzeum i za moment ruszamy, do najbliższej stacji metra Santa Apolonia mamy z pół godziny dobrego marszu 
18:16 jeszcze tylko 15 minut metrem 
18:40 oraz jakieś 10 minut spacerem (oczywiście iść trzeba po murku) i dotrzemy do naszej kwatery wynajętej przez Airbnb 
19:13 kolacja, tylko skąd ta smutna mina u Łukasza, dzisiaj przecież kuchnia serwuje danie z solonego i suszonego dorsza 
20:39 karaluchy pod poduchy
22:58koniec dnia,  jest wino,  jest tablet, dzieci śpią, można zaraz spróbować odpalić kolejny odcinek Narcos, żyć nie umierać :), ale wcześniej z racji tego że jutro ruszamy na południe do Lagos trzeba chwilę się pomęczyć i poszukać jakiegoś sensownego noclegu , dobranoc wszystkim



Kraj:Portugalia i Hiszpania
Termin:26.09.2015-31.10.2015 (35 dni)
Lot:Ryanair Kraków<->Madryt
Trasa: Segovia (1 noc)-> Salamanca (2 noce) -> Braga (3 noce)-> Porto (3 noce) -> Nazare (5 nocy) -> Lizbona (5 nocy) -> Lagos (3 noce) -> Albufeira (4 noce) -> Tavira (1 noc) -> Evora (2 noce) -> Caceres (1 noc) -> Toledo (1 noc) -> Madryt (3 noce)
Pokonany dystans: 3000 km
Typ transportu: wynajęty samochód

2 komentarze:

  1. Pięknie Wam w Lizbonie :) Reportaż z dnia, jakże nam bliski :) Dzieje się, dzieje się...i gdzies tam w tle przemykają zabytki, czasem naprawdę nas zachwycając bezmiernie, jeśli akurat, jeden z bohaterów reportażu nie alarmuje nas swoją potrzebą :) Elevador de Santa Justa- windę też mam tam swoją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Lizbona fajna, chociaż naszym zdaniem trochę przereklamowana, ale o tym może innym razem. Wtedy mieliśmy fajną pogodę, teraz siedzimy na południu i leje od dwóch dni. Jest szansa, że jutro coś się poprawi.

      Usuń