rotating_baner

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Hongkong po raz drugi

Chmurami i mżawką, tak nas przywitał kolejny dzień w Hongkongu. Miała być wycieczka na Victoria Peak, ale po tym jak zobaczyliśmy jak wygląda druga strona, czyli wyspa Hongkong to, daliśmy sobie spokój. Nie ma sensu, będzie druga okazja w maju,  jak będziemy wracać do Polski.

 Skoro tu się nie da, to jedziemy zobaczyć wielkiego Buddę na wyspie Lantau. Wycieczka bardzo fajna i godna polecenia, aczkolwiek trzeba się przygotować na trochę wydatków.
Zaczynamy od podróży metrem do stacji Tung Chung. I tutaj pierwszy szok, metro jak metro, ale za to jeździ co 30 sekund! Nie ma tablic informujących kiedy przybędzie następny pociąg, bo nie są potrzebne. Jeden odjeżdża, kolejny przyjeżdża.
Z końcowej stacji metra czeka nas jeszcze spacer około 5 minut do stacji kolejki (http://www.np360.com.hk/)  która nas podwiezie pod klasztor. Na samej górze typowa azjatycka cepelia. Mnóstwo knajp z drogim żarciem i dziwnych atrakcji w stylu 3D film z Bruce Lee :)
Za to kawałek dalej widać już zabudowania klasztoru i główną atrakcję, czyli największy na świecie posąg siedzącego Buddy. No cóż posąg jak posąg, ładny widok jest z góry. Na nas większe wrażenie zrobił sam klasztor. Ilość złotych zdobień oszałamia. Do środka wchodzić nie można, ale drzwi były otwarte i wszystko ładnie widać.
Jak już nasycimy zmysły możemy ruszać dalej, wracamy kawałek w stronę stacji kolejki i szukamy autobusu nr 21 do wioski rybackiej Tai O, który zabierze nas tam  w około 20 minut. W wiosce jest cała masa straganów z przetworzonymi na wszystkie sposoby owocami morza. No i są też naturalnie knajpki. Zupełnie przypadkiem wybieramy taką, o której Gordon Ramsey powiedział, że żarcie w niej jest: bloody delicious :)
Po wiosce można wybrać się na krótką przejażdżkę łódką, by zobaczyć z bliska domy na palach. Wycieczka jest w miarę tania, więc warto się skusić, zwłaszcza że samą wioskę można obejść w 5 minut i w zasadzie nic więcej do roboty tu nie ma.
By wrócić na Kowlon trzeba się udać na dworzec autobusowy i wsiąść w autobus nr 11 do Tung Chung (około 40 minut), a potem znowu metrem już do swojego hotelu.
Ponieważ to nasz ostatni wieczór w Hongkongu, postanawiamy zakończyć go pysznymi pierożkami dim sum. Koniecznie spróbujcie, jak będziecie mieli okazję.
Poniżej zestawienie kosztów za ten dzień. Mówimy oczywiście o sumarycznych kosztach dla dwóch osób dorosłych.

390 - nocleg
38 - dwa bilety metro do Tung Chung
260 - dwa bilety cable car
50.8 - dwie kanapki subway
12 - napój w subway
13.2 - autobus do Tai O
40 - przejażdżka łódka
120 - dwie ostrygi i kałamarnica
9 - wiązka bananów
24 - autobus do Tung Chung
38 - metro do Tsim Sha Tsui
96 - kolacja zupa i dim sum
15.5 - tradycyjnie piwo + jogurt
Razem: 1106 hkd
Czyli na złotówki to będzie około 571 zł
Jutro będziemy już w wymarzonej Nowej Zelandii. Oczekiwania są duże, a nawet bardzo duże. Zobaczymy co to będzie. No i czeka nas kolejne przestawienie zegarków. Teraz różnica w stosunku do czasu w Polsce będzie aż 12 godzin.

2 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o Victoria peak są jakieś płatne tarasy, ale ja polecam space ścieżką która idzi połaskim naokoło wzgórza, spacerowałem tam i widoki super, zwłaszcza po ciemku.

    https://www.google.pl/maps/dir/22.2777636,114.1474024/22.2714593,114.1494317/@22.2743452,114.145091,1122m/data=!3m1!1e3!4m2!4m1!3e2

    pozdrowienia dla całej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Victoria Peak tym razem się nam nie udało zaliczyć, ale drugie podejście będzie w maju, będziemy pamiętać o Twojej poradzie, thx

      Usuń