rotating_baner

czwartek, 2 stycznia 2014

Prawdziwa Azja

Jesteśmy w Phnom Penh od wczoraj. Przylecieliśmy zupełnie bezproblemowo samolotem tanich linii Jet Star. Było niedrogo i w 100% profesjonalnie. Chociaż mieliśmy trochę stracha czy uda nam się wsiąść do samolotu, bo na lotnisko przybyliśmy 90 minut przed odlotem. Wysiadamy z metra i okazuje się, że do naszego terminala trzeba jeszcze sky train'em podjechać. Wszystko jednak poszło bardzo sprawnie i cała odprawa razem z kontrolą paszportową zajęła zaledwie pół godziny. Tak więc mieliśmy nawet spory zapas :-)
Pierwszego dnia w Kambodży przeżyliśmy szok cywilizacyjny. Po sterylnym Singapurze trafiliśmy do kraju, gdzie śmieci na ulicy to zupełnie normalna sprawa, a na targu sprzedaje się pająki do jedzenia (i to wcale nie pod turystów jak np. w Bangkoku). Dwa miesiące w Azji, a czegoś takiego jak w Phnom Penh jeszcze nie widzieliśmy. Nadmienię tylko, że nasz nocleg tutaj jest niczego sobie. Duży pokój, lodówka, TV, czysto. Dobrze, ale zanim coś napiszemy więcej o Kambodży mamy jeszcze do nadgonienia Singapur. Może tak szybko co tam jeszcze udało nam się zobaczyć. Bardzo ciekawe jest położone w centrum chińskiej dzielnicy Chinatown Heritage Center. Małe muzeum warte odwiedzenia. Można tam zobaczyć jak wyglądały pokoje różnych ludzi (np. rzemieślników czy sprzedawców) z początku XX wieku. Zdjęć niestety nie robiliśmy tam. W chińskiej dzielnicy koniecznie trzeba też odwiedzić świątynie Buddha Tooth Relic Temple. To ogromny kilku piętrowy budynek, gdzie na każdym piętrze coś można zobaczyć. Na samej górze znajduje się stupa pokryta 420 kg złota mieszcząca rzekomo ząb Buddy. Niestety w tym jednym pomieszczeniu nie można było robić zdjęć, ale za to mamy kilka innych.



Z zewnątrz ta świątynia wygląda niepozorne, ale jak wiadomo pozory mylą.



Po Gardens By The Bay mało nam było kontaktu z tropikalną przyrodą i wybraliśmy się do ogrodu botanicznego. Trochę metrem tam się jedzie (około 30 minut), ale wstęp jest darmowy i można odetchnąć od widoku betonowych i szklanych wieżowców. Ogród jest ogromny, potrzeba kilku godzin żeby go obejrzeć. Jest jedna część do której trzeba zakupić bilet wstępu, to Narodowa Galeria Orchideii, po zwiedzeniu której chęć na oglądanie storczyków ma się zaspokojoną na najbliższe kilka lat.



A oto 'Miss Joaquim' czyli kwiat, który został obrany kwiatem narodowym Singapuru.



Kulinarnie pożegnaliśmy Singapur z fantazją serwując sobie na odchodne kurze łapki. Musimy przyznać, że no no kurze łapki są bardzo smaczne. Sporo małych kostek i dziwnie na talerzu wygląda, ale smakuje dobrze.



To by było na tyle odnośnie Singapuru, na temat Kambodży czyli 'prawdziwej Azji' postaramy się coś więcej napisać jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz