Cały dzień zwiedzania za nami. Ayutthaya wyraźnie zyskała w naszych oczach przy bliższym poznaniu. Ruiny świątyń robią wrażenie, jednak te w Sukhothai bardziej nam przypadły do gustu, ale może to tylko nasza subiektywna ocena. No i okazało się, że w Ayutthayi im dalej od centrum miasta, tym lepsze świątynie można zwiedzić. Te na obrzeżach, mowa tu o Wat Chai Watthanaram i Wat Yai Chai Mongkol, zwyczajnie są zachowane w dużo lepszym stanie niż te w centrum, gdzie w zasadzie niewiele zostało. Dobry pomysł przy zwiedzaniu to znowu jak w Sukhothai wypożyczenie roweru, bo trochę kilometrów trzeba zrobić i w zasadzie tych świątyń poza centrum na piechotę zwiedzić się praktycznie nie da. Alternatywa to tuk-tuki, które tutaj wyglądają dość oryginalnie.
Kierowcy tych wehikułów trochę się cenią i za godzinę wynajęcia trzeba zapłacić około 20 złotych. Jeden to nawet się na nas obraził jak mu powiedzieliśmy, że jest za drogo. Poniżej zdjęcia z ruin w centrum Ayutthayi.
A to odbudowana świątynia Viharn Phra Mongkol Bopit mieszcząca jedną z największych w Tajlandii figur Buddy z brązu (wysokość to prawie 13 metrów).
A tuż obok malownicza Wat Phra Si Sanphet.
I Wat Phra Ram.
Świątynia to też dobre miejsce na spożycie obiadku i obserwowanie ruchu ulicznego.
Na koniec zostały jeszcze do pokazania dwie świątynie poza centrum.
Jutro zamkniemy małą pętlę i ponownie na krótko, bo zaledwie na jedną noc Bangkok zobaczy malucha. A potem po 4 tygodniach intensywnego zwiedzania rozpoczynamy wyspowe szaleństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz