rotating_baner

środa, 27 listopada 2013

Przygoda, przygoda każdej chwili szkoda

To co lubimy w samodzielnie organizowanych wyjazdach to to, że czasem dzieje się inaczej niż było planowane. Oczywiście lubimy tylko takie sytuacje kiedy dzieje się coś dobrego i po naszej myśli. Tym razem nawet wszystko poszło dobrze i ten wpis piszemy leżąc na wielkim łóżku w bungalowie nad rzeką, kilkaset metrów od wejścia do parku narodowego Khao Sok. Mieliśmy na dzisiaj zamówione snorkling safari dookoła wyspy, a potem nocną łódź do Sura Thani. Kiedy rano pojawiliśmy się w agencji pani z uśmiechem oznajmiła nam że nasza nocna łódź "is broken" i dzisiaj nie płynie. 5 sekund namysłu, szybkie spojrzenie na tablicę rozkładów i decyzja płyniemy do Sura Tani dzienną łodzią, która odpływa za pół godziny. Na szczęście wszystko udało się tak załatwić, że wsiedliśmy na tą łódź, a pani z agencji zwróciła nam pieniądze za snorkling. No cóż trochę szkoda bo pewnie fajne podwodne widoki nas ominęły. Skąd taka decyzja, żeby płynąć tak szybko: z prognozy pogody. Okazuje się, że dzisiaj była ostatnia noc kiedy dało się jeszcze przy spokojnym morzu odpłynąć z Ko Tao, a za wszelką cenę chcieliśmy uniknąć ponownie sytuacji, kiedy płyniemy promem podczas silnego falowania.
Do Sura Tani dotarliśmy około 16. Słyszeliśmy trochę i czytaliśmy, że w Tajlandii to chcą oszukać i oskubać turystę na każdym kroku. Już mieliśmy dementować te historie i włożyć je między bajki, bo w sumie przez prawie miesiąc z niczym takim się nie spotkaliśmy, aż do dzisiaj w Sura Tani. Najpierw autobus z promu wysadził nas z 5km przed miastem, czyli byliśmy skazani na jakiegoś taksówkarza. On oczywiście nie podwiózł nas na dworzec autobusowy, ale do znajomej agencji. Nie omieszkał pomylić się na naszą niekorzyść wydając resztę. W tej agencji chcieli nam wcisnąć dwa razy droższy transport do Khao Sok. Na szczęście dworzec nie był daleko i szybko kupiliśmy odpowiednie bilety. Tutaj zresztą też trzeba było być czujnym bo chcieli żebyśmy za Łukasza też zapłacili. Chwilę później baba w knajpie na dworcu chciała nam policzyć dwa razy więcej za obiad. Trochę to żenujące jak co chwilę chcą Cię oskubać i trzeba się o swoje wykłucać. Rada: w Sura Tani bardzo ostrożnie.
Na miejsce dotarliśmy późno bo dopiero około 20,nocleg jest fantastyczny, chyba najlepszy jaki mieliśmy do tej pory. Nie mamy żadnych nowych zdjęć z dzisiaj, więc poniżej trochę z wczoraj.


Jakby ktoś był ciekawy to mango na drzewie wygląda tak :



Generalnie na Ko Tao jest sporo śmieci, gruzu jakiś worków etc. Oni chyba tak lubią, koło naszego hotelu jest np taki o to dom:

Czas do spania, jutro o 8 śniadanie, a potem ruszamy na pół dniowy trekking z przewodnikiem po parku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz