rotating_baner

sobota, 14 grudnia 2013

Szumi dokoła mangrowy las

W dniu dzisiejszym było dość leniwie. Rano wycieczka łodzią motorową po rzece tzw. "Mangrove tour", a potem po południu zbijanie bąków. Tak po prawdzie to niewiele można tu w Langkawi robić. Można po raz n-ty przejść się główną ulicą albo iść do jakiejś knajpy coś zjeść lub na plażę. Ta ostatnia opcja byłaby dzisiaj trudna do wykonania ze względu na nieznośny upał. Co do naszej porannej wycieczki to była nawet interesująca. Nie liczyliśmy na wiele, a było bardzo przyjemnie. Wycieczka polegała na rejsie łodzią motorową po rzece (a może bardziej po kanałach), której brzegi porastał mangrowy las.



Nie samym lasem mangrowym człowiek żyje, więc co jakiś czas okoliczna fauna w postaci makaków wskakiwała na łódkę na krótkie odwiedziny.



Nie brakowało też latających stworzeń. W programie było jeszcze karmienie orłów, które licznie zamieszkują tą wyspę. Langkawi to znaczy brązowy orzeł i jest on też symbolem tej wyspy.



Oprócz tego była wizyta na rybnej farmie, która tak naprawdę nie była żadną farmą a zwykłą restauracją gdzie w brudnych zbiornikach trzymano na pokaz kilka rybek. Były jeszcze dwie jaskinie, jedna pełna nietoperzy. Takie sobie. Na podsumowanie wycieczki jeszcze kilka widoczków.



Wieczorem podczas spaceru po mieście natkneliśmy się na taki oto obrazek. Czuć powiew zimy :-)



Jutro o 14:30 mamy prom na wyspę Penang do Georgetown. Miasto w 2008 wpisane zostało na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zapowiada się bardzo ciekawie. Mają być świątynie. Z biletem na prom to zresztą było dzisiaj bardzo śmiesznie. W jednym biurze turystycznym twierdzili, że nie ma takiego promu, w innym że nie ma już miejsc. Dopiero w którymś z kolei sprzedano nam upragnione bilety i to jeszcze gość był bardzo zdziwiony o co nam chodzi przecież spokojnie są miejsca. Tu pełno jest plakatów z cyklu odwiedź nasz kraj i slogan reklamowy "Malezja - prawdziwa Azja". Chyba trafili z tym sloganem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz