rotating_baner

poniedziałek, 12 października 2015

Portugalia na gorąco

A raczej na średnio ciepło, bo gorąco niestety w październiku w Portugalii już nie jest. Trochę nad tym ubolewamy, bo upalne klimaty lubimy i to bardzo, a tu termometr wyżej jak 24 kreski ciężko ma ostatnio podskoczyć. Na razie kręcimy się na północy i w środkowej części kraju, na południu powinno być trochę lepiej. Dobra, gorąca nie ma, zatem jest świetna temperatura do zwiedzania i tej czynności z pasją oddajemy się prawie od dwóch tygodni. Wstajemy, śniadanie i jakieś 3 godziny później (wiemy, wiemy musimy nad tym elementem popracować) pakujemy dzieciaki do samochodu i jedziemy zobaczyć kolejny świetny zamek / kościół / klasztor czy stare miasto (* niepotrzebne skreślić). A jest w czym wybierać. Portugalia, która swą potęgę zbudowała na odkryciach i kolonizowaniu zamorskich lądów ma sporo do pokazania.








A jak w tym wszystkim czują się dzieciaki? No cóż, trzeba powiedzieć, że fifty / fifty. Jeden ma się świetnie, drugi to zależy. Trzeba przyznać, że były trudne chwile. Niestety bunt dwulatka, kiedy wszystko jest na "nie" to dość trudny czas na takie wyjazdy. Jeszcze jak dołożyć do tego wszystkiego przeziębienie, które nas wszystkich dopadło to mamy niezbyt miły początek. Na szczęście choroba już zwalczona, dwulatek chyba opanowany, więc widać światełko w tunelu. Dla wszystkich, którzy się jeszcze zastanawiają czy jechać gdzieś z niemowlakiem podpowiadamy: Tak! Koniecznie! Z reguły potem niemowlaki przeistaczają się w dwulatki i wtedy mogą zacząć się schody.



Co do noclegów to musimy się przyznać, że dźwigamy ze sobą cały plecak sprzętu biwakowego, ale Airbnb coraz bardziej uświadamia nam, że chyba niepotrzebnie. Jesteśmy właśnie w Nazaré jednym z większych kurortów i za cenę pola namiotowego mamy 3 pokojowy apartament z kuchnią! Phii..., wybór więcej niż oczywisty. Żeby nie było trzy noce w namiocie mamy już zaliczone. W Bradze jest świetne bardzo tanie pole namiotowe.



Z nowych sprawności to posiedliśmy nową umiejętność gotowania zupy w czajniku bezprzewodowym. Okazuje się nasz metalowy kubek, który wzieliśmy na tyle dobrze przewodzi ciepło, że po wsadzeniu go do czajnika jesteśmy w stanie wykombinować np. jajecznicę.



Cały nasz majdan, a jest go sporo o dziwo mieści się nam w naszym wynajętym Seacie Leonie. Tu mała dygresja, jakby ktoś kiedyś chciał brać samochód z wypożyczalni to koniecznie trzeba porównać ceny w Portugalii z cenami z Hiszpanii. Nam wyszło dużo taniej wziąć samochód z Madrytu niż z np. Lizbony. Braliśmy z europcar za pośrednictwem strony doyouspain.



Na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Targamy ze sobą wózek (parasolkę rozkładaną na płasko) i nie wiem co byśmy bez niego zrobili. Łukasz już od rana ostrzy sobie zęby na niego i tylko czeka aż Filip zwolni wózek i przewędruje do nosidełka. Nasz 2,5-latek ciągle potrzebuje popołudniowej drzemki, a my nie musimy dzięki temu rezygnować ze zwiedzania.









Kraj:Portugalia i Hiszpania
Termin:26.09.2015-31.10.2015 (35 dni)
Lot:Ryanair Kraków<->Madryt
Trasa: Segovia (1 noc)-> Salamanca (2 noce) -> Braga (3 noce)-> Porto (3 noce) -> Nazare (5 nocy) -> Lizbona (5 nocy) -> Lagos (3 noce) -> Albufeira (4 noce) -> Tavira (1 noc) -> Evora (2 noce) -> Caceres (1 noc) -> Toledo (1 noc) -> Madryt (3 noce)
Pokonany dystans: 3000 km
Typ transportu: wynajęty samochód

2 komentarze:

  1. :) Super i ciepłe klimaty (gdy za oknem...śnieg!) Z dwójką to już chyba tak jest, że to starsze wymaga więcej uwagi...po buncie dwulatka przyjdzie 3 i 4 latek...właśnie przerabiamy tę burzę emocji ;-) Po pierwszym dograniu rytmu podróży potem jest juz tylko lepiej. Fajnie Wam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Justa, tak u nas właśnie musiało najpierw wszystko się dograć i dotrzeć. Chociaż nie powiem parę dni to trwało, ale teraz krzyki Łukasza jeżeli się zdarzą nie są takie rozwalające. Oj nie strasz z tym 3 i 4 latkiem myślałem że jakoś przetrwamy teraz, a potem będzie z górki :/

    OdpowiedzUsuń